czwartek, 31 października 2013

porcelanowe seksbomby by Anna Kozlova

Znalazłam ideał lalki, do którego dążę tworząc mojego wielkopupiastego Dreamwalkera.

Na lalki pani Kozlowej, pochodzące z pracowni/firmy/wytwórni Dea Vivente (czyli Bogini Życia) natrafiłam przypadkiem na deviantart.com podczas szukania zdjęć lalkowych stópek. Zakochałam się z miejsca.

Nie obejdzie się bez porównań do Enchanted Doll Mariny Bytchkovej (jako mistrza Jedi wszystkich porcelanowych lalkarzy).
W przeciwieństwie do eterycznych Enchanted Doll o delikatnych, małoletnich ciałkach lalki Dea Vivente to stuprocentowe, realnie odwzorowane dorosłe kobiety. Po pierwsze, nie są idealnie szczupłe i patykowate - mają wydatne biodra, krągłe pupy i dosyć duży (moim zdaniem trochę za bardzo) biust. Po drugie (co podoba mi się najbardziej) Dea Vivente są niezwykle dobrze odwzorowane anatomicznie, tzn. mają odpowiednio wygięte uda z zagięciami przy pośladkach, uwidocznione kości stóp, dołeczki nad pupą, wgłębienia szyi, wyprofilowane łokcie i kolana z wgłębieniami tam gdzie trzeba, niekonkretny uśmiech a la Mona Lisa, szczegółowo wymoldowane uszy. Po trzecie, wrażenia "prawidziwości" tych lalek dopełnia idealnie zgrana mechanika stawów i odpowiednio wyrzeźbione w tym celu łączenia jointów (lalki mają podwójne stawy).

Polecam wszystkim odwiedzenie strony autorki http://deavivente.com/, na której można podpatrzeć jak się takie lalki tworzy, czego nie spotyka się zazwyczaj u innych autorów.


Lalki Dea Vicente występują w trzech wersjach kształtu: jako brunetka Kira o wstawianych oczach, rudowłosa (wciąż dostępna w sprzedaży) Vilena oraz, o ile się nie mylę, najstarsza z lalek Dea. Vilenę można zdobyć za, bagatela, 2.500 dolarów. W zestawie otrzymuje się perukę na magnes i opakowanie.

Największy podziw budzi fakt, że tak dokładne anatomicznie lalki są wielkości niespełna 13 cali!

Kurczę, zdolni ci Rosjanie jednak są - Anya Kozlowa to trzecia lalkarka rosyjskiego pochodzenia (oprócz Mariny Bytchkowej i Aleksandry Kokinowej), której dzieła odbierają mi chęć do życia i dalszej pracy. Jak patrzę na te lalki i potem na mojego Dreamwalkera, to wydaje mi się on tak strasznie beznadziejny, nijaki i nieforemny, że mam chęć rzucić nim o ścianę. Na szczęście na drugi dzień już mi przechodzi i dłubię go dalej Na razie jedyne jego elementy względnie zbliżone precyzyją anatomiczną do Dea Vicente to prawa stopa i plecy… Ale przecież nikt nie mówił, że wyjdzie mi wszystko od razu.


Jeszcze ciężka, długa praca przede mną, ale mam nadzieję, ze warto...


A na koniec zdjęcia Dea Vivente pożyczone z ich oficjalnej stronki na potrzeby wpisu:













































3 komentarze:

  1. Z czeg są zrobione i jak sie je robi?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chce tako bym sie nią bawiła :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też chce Kire pliska twoje lalki są najpiękniejsze na świecie

    OdpowiedzUsuń