czwartek, 31 października 2013

Galadriela

ostatnimi czasy mam ciężki zap******* w sferze prywatnej, edukacyjnej oraz zawodowej, ale szefostwo się zlitowało i dało kilka dni wolnego, które spożytkowałam na podróż do Moskwy. A że podróże kształcą, to wróciłam na łono Ojczyzny pełna inspiracji, pomysłów, przerażenia stanem instalacji sanitarnych w prawie całej stolicy Rosji oraz z nową, niezwykle przydatną umiejętnością. Podczas urlopu zamiast spać i zwiedzać na przemian, nauczyłam się od mojego gospodarza podstaw metaloplastyki.

Naiwnie spodziewałam się po pierwszych próbach jakiegoś wspaniałego metalowego cacka, a wyszły mi niezidentyfikowane, paralityczne druciane skręty. Do wytwarzania koron i butków chociażby z głupiej miedzi jeszcze mi niestety bardzo daleko.

Chciałam zrobić koronę dla lalki, ponieważ rozpoczęłam kilka lalkowych metamorfoz o tematyce baśniowej i pomyślałam, że ładna korona zawsze się przyda. Wyszło mi nie-wiadomo-co ze spłaszczanych miedzianych drucików, które pokryłam emalią z Empiku żeby udawało złote. Ni cholery nie miałam pomysłu żeby to do czegoś podpasować, aż tu zupełnie niespodziewanie trafiłam na aukcję z siostrą bliźniaczką jednej z przerobionych przeze mnie lalkowych kiczowatych damulek (http://sinestro.pinger.pl/m/12825776/black-magic-woman). Lalka różni się od "tej pierwszej" nieznacznie - ma zielone oczy, nie fioletowe, a do tego posiadała równie ohydną perukę i jeszcze koszmarniejszą sukienkę niż jej poprzedniczka.

Oczywiście pierwsze co zrobiłam po dotarciu paczki to brutalnie zerwałam z niej perukę i rozebrałam do golasa. Nie była klejona ani bita więc z miejsca, pełna radości, miłości i tolerancji zaczęłam przymierzać jej włosy. Ostatecznie stanęło na siwopodobnym, niekarbowanym blondzie. Włosy były bardzo długie i żal mi było je obcinać, dlatego pozakręcałam lalce różne warkoczyki i inne fiku-miku, sczepiłam dla bezpieczeństwa i powabu nitkami jeszcze bez żadnego pomysłu na konkretną stylizację.

Patrzę sobie na nią, patrzę i eureka! Będzie elf.
Do transformacji falbaniastego potworka wykorzystałam moje metalowe nie-wiadomo-co.

Postawiłam na Galadrielę, ponieważ jest to postać rozpoznawalna i wbrew pozorom i swojemu anielskiemu wyglądowi to postać dosyć mroczna i niejednoznaczna (u Tolkiena były buntownikiem i wygnańcem).


























Zdjęcia jak zwykle pełne światła i profesjonalizmu


Jak Wam się podoba metamorfoza? Nie wydaje Wam się, że lalka ma nieco zachwiane proporcje (krótkie nogi)?



Btw,prototyp Dreamwalker dostał ode mnie ostatnio wydatne pupsko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz